Wiele lat temu, w pewnym znanym szwedzkim sklepie meblowym (na "I"), kupiliśmy sobie bardzo ładne foteliki. Dokupiliśmy do nich również drugi komplet obić. W wersji świątecznej (obicia białe), fotelik wygląda tak:
Tutaj prezentacja obicia codziennego (nie chciało mi się już "przebierać" fotelika, to praca iście syzyfowa):
Obicia uszyte były z bardzo grubego, mocnego materiału. Metka mówi, że len z bawełną. Coś jak grube płótno leżakowe, tylko przyjemniejsze w dotyku.
Niestety, Pędzący Rydwan Czasu zrobił swoje i na podłokietnikach zrobiły się takie ładne dziurki:
Do tego obicia białe mają dodatkową wadę, bo wraz z upływem czasu i wycieraniem się warstwy wierzchniej, spod spodu zaczęła przeświecać jakaś szarawa kanwa. Na pierwszym obrazku to widać na podłokietnikach - to nie brud jeno szarość wyglądająca spod spodu.
Białe zakładaliśmy wyłącznie na różne imprezy, na codzień używając zielonych. Niestety goście chodzą przeważnie w jeansach i zostawiają ślady. Co oznacza zdejmowanie obić po każdej imprezie i pranie, nie będące w sumie kłopotliwe, niestety dochodzi jeszcze prasowanie (gniecie się jak cholera) i z tym jest problem.
Do tego, gdy zielone wyblakły od słońca i poprzecierały się na podłokietnikach (z obliczeń wyszło mi, że dopiero po dziesięciu latach - piękny wynik) zostaliśmy tylko z białymi. Cosik trzeba było na to poradzić.
Rozprułem więc najbardziej zniszczony pokrowiec na elementy składowe, aby mieć wykrój do przyłożenia na nowy materiał obiciowy:
W pewnym znanym portalu na "A" znalazłem takie coś:
Bardzo przyjemna, mocna bawełna z jakimiś domieszkami. Sprzedający miał całą belkę - 70 m, niestety szerokość tylko 45 cm. Ale za to cena mocno zachęcająca, bo 3,00 zł za metr.
Zacząłem obmyślać ile potrzeba na cztery foteliki i na kanapę, której fajnie byłoby uszyć nowe ubranko.
Kiedy zacząłem tworzyć rysunkowe plany tego, jak rozplanować tę mizerną szerokość na kanapie, która z natury jest większa i jak zrobić jakieś sensowne figury geometryczne, aby ludzi nie gryzło w oczy po wykonaniu, dostałem wiadomość, że niestety, ale zostało tylko 16 metrów bieżących. Coś tam na belce źle napisano a oni nie rozwijali całej.
Palec Boży, czy co - w rysunków i z natury wyszło mi, że na każdy fotelik potrzeba będzie prawie 4 metry.
Stanęło więc na pokrowcach wyłącznie na foteliki.
Całość przejechałem pseudo-overlockiem po krawędziach cięcia i do pralki. Potem prasowanie.
Następnie materia została pocięta na kawałki czterometrowe, na poniższym zdjęciu jedna warstwa z już nałożonymi "wykrojami":
Cięcie i kompletowanie elementów:
Następnie całość trzeba było "obrzucić":
Jeden element okazał się być większy, niż szerokość materiału - siedzisko. Zrobiłem wstawkę ze ścinków w miejscu, gdzie siedzisko spotyka się z oparciem, bo i tak wpycha się to potem w szparę:
A potem, po narysowaniu linii szycia, zabrać się do "szycia właściwego:
Trochę ciężko dobrze ustawić materię zaczynając od brzegu, aby paski się "zbiegały" na wierzchu podłokietnika.
Pierwsze przymiarki na modelu:
Efekt końcowy:
Na pierwszy rzut oka wszystko gra, jedynie materia jest bardzo wiotka i przesuwa się na tym foteliku, wymagając ciągłego poprawiania. Do tego warstwy gąbki trochę się powygniatały i przydałaby się nowa gąbka. Ale ogólnie jestem zadowolony. Na razie są dwa pokrowce, resztę zrobię do przyszłego tygodnia.
Jak Wam się podoba?