wtorek, 17 września 2013

Była sobie pompka

Pojawiła się konieczność oddania naszego wiekowego pojazdu do warsztatu. Auto nie było używane przez kilka miesięcy i dwie oponki trochę 'siadły'. Trzeba było dopompować powietrza. Można było zrobić to prościej, wykorzystując innego kierującego, któremu do bagażnika włożyłoby się zdjęte koło i napompowało w wulkanizacji a potem operację powtórzyło, ja postanowiłem pożyczyć pompkę do kół i zrobić to samemu. Pożyczona pompka wygląda tak:

Pompowanie przebiegło bez zakłóceń, jednak pokazało, że trzeba do tego mieć niezłą krzepę.

Koła napompowane, auto w warsztacie, a pompka odpoczywała w domu.

Wczoraj wpadłem na pomysł, aby przed jej zwrotem uszyć jej pokrowiec. Z moich zniszczonych/rozdartych spodni powstało coś takiego:









Doszyłem jeszcze ucho do wieszania:


Tutaj detal dołu pokrowca/nogawki. Był to sam dół nogawki i po odpuszczeniu zakładu objawił się biały pasek (taki sam pasek widać na końcach troczków). Przejechałem go ściegiem ozdobnym:


Nie jest to, co prawda, haute couture, ani nawet prêt-à-porter, ale zawsze wyrób zrobiony własnoręcznie. Mam nadzieję, że spodoba się właścicielowi pompki.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Maszyneria do szycia okręgów

Na specjalne życzenie zaprzyjaźnionych wizytantek mojego bloga, przedstawiam maszynerię do szycia okręgów w akcji.


Potrzebne będą:
Stół większy, niż zwykle (w zależności od wielkości okręgu)
Maszyneria do szycia okręgów
Jedna pinezka, możliwie taka, której "kolec" jest cienki
Maszyna do szycia i inne przybory do szycia
Taśma klejąca


Mój przyrząd składa się ze starej książki, korka od wina musującego (wyłącznie z korka naturalnego, nie plastikowy). Może być korek od wina. Korek przykręcamy do twardej okładki wkrętem do płyt gipsowo-kartonowych:




Przyrząd przyklejamy taśmą do maszyny z lewej strony:



W taki sposób, aby nie przemieszczał się względem maszyny:


Taśmę się da odlepić od maszyny bez problem, żadych śladów nie będzie. Ewentualne ślady kleju da się łatwo usunąć. Na powyższym zdjęciu widać, że wierzchnia część korka jest prawie na tym samym poziomie, co powierzchnia robocza maszyny.

Przed przyklejeniem przyrządu, powinniśmy się zastanowić, jakiej średnicy okrąg chcemy uszyć. 

Odległość od "kolca" pinezki do igły będzie promieniem naszego okręgu:


Moja poduszka miała mieć 39 cm, więc tutaj mamy 19,5 cm.

Następnie, na materii zaznaczamy środek okręgu i kładziemy na korek. Dla celów poglądowych użyłem jednej warstwy:


Ostrożnie, aby nie przciąć tkaniny, "przybijamy" ją do korka:

Pamiętając o tym, aby nie wciskać pinezki do końca - materia ma się swobodnie obracać na tej osi.

I podkładamy materię pod stopkę:



Następnie, lekko naciągając obie warstwy zszywanej materii w prawą stronę (po prawej stronie od igły), aby były równomiernie "naciągnięte" na naszej pinezce, jedziemy maszyną normalnie - ja jechałem zwykłym ściegiem prostym:


Należy pamiętać o tym, żeby co chwilę luzować materię leżącą na stole za i obok maszyny, po lewej stronie, tak w okolicy godzin 12:00 do 6:00 w stosunku do okręgu, bo nam wyjdzie nierówno.


Następnie podziwiamy gotowe dzieło.

Jak widać na obrazku, początek i koniec szwu minęły mi się tutaj o milimetr, ale skoro szyjemy dwie tkaniny na lewej stronie, zupełnie tego nie będzie widać. Możemy po prostu bardziej uważać.

Przyrząd nie został wymyślony przeze mnie, podpatrzyłem kiedyś na jakimś blogu "odpowiedzialną" pracownię krawiecką, która miała profesjonalną maszynę z profesjonalnym stolikiem, który z kolei miał taką rynienkę biegnącą równolegle do dłuższego boku maszyny, w którą wkładało się taki "dinks" ze szpilką i przesuwając po podziałce z centymetrami ustawiało się odpowiedni okrąg. Zacząłem się zastanawiać, jakby to zrobić metodą chałupniczą i zrobiłem to, co powyżej.

W zasadzie na "podstawę" tego przyrządu można wykorzystać cokolwiek - pudełko drewniane lub twarde tekturowe, co tylko Wam wyobraźnia podpowie.

Dumny jestem, jakbym wymyślił pierwszy komputer.

Aaaa, jeszcze zaprezentuję kolejny przyrząd:


Został zrobiony z kolejnej książki i odpowiednio wygiętego drutu z wieszaka, takiego "z pralni". Bardzo przydatny - w hurtowni krawieckiej widziałem taki za trzy dychy i postanowiłem zrobić taki sam, za darmo. Mojej pracy nie wliczam.



sobota, 3 sierpnia 2013

Różne drobne

W międzyczasie w lumpeksie wypatrzyłem niebieskie pareo - tak, są faceci, którzy znają się na częściach garderoby a nawet idą dalej - znają się na kolorach. Ja wiem, na ten przykład, co to jest śliwka.

Moja własna, rodzona matka jest jak sroka - jeśli coś jest niebieskie, a szczególnie, gdy jest to odpowiedni odcień to ona musi to natychmiast mieć.

Nabyłem to pareo, które było haftowane, niestety maszynowo, w dwukolorowe kwiatki. Postanowiłem uszyć jej małą torbę na zakupy.


Niestety nie zrobiłem zdjęcia samej materii, tutaj mamy lewą stronę tego przepięknego wyrobu tekstylnego.

A tak się prezentuje po uszyciu. Podszewka ze starych zapasów:



Koszty:
Pareo - 3,00 zł - lumpeks
Podszewka bawełniana - stare zapasy
Nici - stare zapasy
Czas wykonania - jedno popołudnie.

Dodatkowo mamunia zażądała poduszki na krzesło do łazienki. Rzecz jasna musiała być niebieska. Ze starożytnego prześcieradła uszyłem coś takiego:


Do uszycia tego wyrobu wyprodukowałem narzędzie do szycia okręgów. Narzędzie wygląda tak:


Sporządzone jest z naturalnego korka, uprzednio zatykającego flaszkę z musującym płynem wyskokowym, który jest przymocowany do twardej okładki wspaniałego dzieła będącego auto(ha, ha!)biografią pewnego znanego piłkarza-celebryty. Dzieło to pochodzi z wadliwej partii tych książek, które zalegają nam w magazynie, a jest tak wspaniałe, że pies z kulawą nogą się nie interesuje.

Przyrząd przykleja się taśmą samoprzylepną do maszyny z lewej strony, do korka przypina się materię pinezką i szyje ściegiem prostym. Tak skomplikowanym narzędziem można zrobić idealne okręgi na każdej tkaninie. Tutaj zostawiłem kawałek niezszyty, przewróciłem na prawą stronę, wsadziłem wkład wypełniający i zeszyłem w części tylnej. Przed szyciem upiąłem troczki szpilkami.

Dodatkowo, z tej samej materii uszyłem dwa komplety pokrowców na deskę do prasowania:


Jeden komplet dla nas.

Przy kolejnej wizycie w pobliskim lumpeksie nabyłem dwie małe zasłonki. Razem 10,00 zł.

Uszyłem takie to oto pokrowce na poduszki na kanapę:




Mamunia przeszczęśliwa, bo dostała jedną. Choć kolor nie ten jest zadowolona.

To tylko niewielka próbka różnych uszytków, które wyszły spod mojej igły.

Może być?

Wtem - grande finale...

Przepraszam wszystkich zainteresowanych tym blogiem za ciszę, która zapanowała.

Po prostu na nic nie mam czasu, a może tylko jestem wyjątkowym leniem i bałaganiarzem, jeśli chodzi o organizację czasową. Ja nie wiem, jak to robi taka na przykład LolaJoo, która przy gromadce dzieci i gospodarswie do ogarnięcia daje radę publikować prawie każdego dnia.

Albo taka Intensywnie Kreatywna Agnieszka z Rogu Renifera - jej podstawowe kursy szycia są takie że buty spadają z wrażenia. Co prawda prawie wszystko to wiem, ale miło jest obejrzeć ciekawe filmy instruktażowe z doskonałym komentarzem znamionującym wiedzę praktyczną a nie jednokrotne przeczytanie instrukcji. Jednym słowem - czapki z głów!

Spodnie są skończone mniej więcej od trzech tygodni, ale nawet nie miałem czasu wykonać przepięknych fotografii. Zrobiłem tylko kilka w trakcie roboty.

W trakcie szycia spodni uszyłem jeszcze kilka rzeczy, o tym w następnych postach.




W końcu, po trzech tygodniach wyszło coś takiego:






Choć to wierna kopia moich ulubionych jeansów, które są z bardzo cienkiego materiału, to jednak doszedłem do wniosku, że materiał też swoje robi. Ten jest lekko rozciągliwy a przy tym trochę sztywny.

Ogólnie to mam sympatyczne spodnie, przy następnych skupię się bardziej na części "zadniej", bo wyszło mi jakoś tak... nie za bardzo.

Jeszcze raz przepraszam za moje opóźnienie.

Marek


P.S. Mamy sąsiada/przyjaciela Michała. Trochę sobie szyje w ukryciu, jeszcze nie odwazył się na założenie bloga sprawozdawczego, ale to nic - popracuję trochę nad nim. Na razie popracowałem nad jego starym Łucznikiem (typ 723), który teraz nadaje się do użytku. Do tego jego ojciec, który też szyje (!), ma nowego, "komputerowego" Łucznika do wspólnego użytku, więc Michał ma dwie maszyny.

Co prawda, w dzisiejszych, mocno nowoczesnych czasach ogólnie nam panującej chińszczyzny ten "Łucznik" ma z Łucznika jedynie nazwę i jakościowo zupełnie nie przystaje do mojej maszyny z ogólnie znanego sklepu na "L", która okazuje się być produkcji Husqvarny. Proszę bardzo, kto ma maszynę lidlową, niech sobie porówna:

Mała uwaga - maszyna na zdjęciu jest modelem PO liftingu, który polegał na tym, że usunęli jedno pokrętło do ustawiania położenia igły/szerokości zygzaka i szpulkę umieścili poziomo. Czyli Lidl wykorzystał nieprodukowany już model.

Razem z Michałem zapisaliśmy się więc na bezpłatny kurs kroju i szycia w Mińsku Mazowieckim - (dla użytkowników FB tutaj link: https://www.facebook.com/events/172654012916688/) a dla innych tutaj http://ckziumm.edu.pl/kwalifikacyjne-kursy-zawodowe/ - organizuje to Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Mińsku Mazowieckim. Nie mamy daleko. Chciałbym nauczyć się czegoś więcej, niż umiem teraz. Zobaczymy jak pójdzie.

Śmiem twierdzić, że spodnie już potrafię, teraz mam zamiar uszyć sobie marynarkę.Widziałem taki jeden fajny model, uszyty z grubej tkaniny dresowej i będę miał taką samą, albo nawet lepszą.

środa, 15 maja 2013

Wtem!

Bardzo przepraszam, że sprawozdaję stosunkowo powoli, ale nijak nie mogę się zabrać do roboty.

Wykroje zostały zrobione/skopiowane z moich ulubionych spodni.

Miałem pewien kłopocik, jak narysować niektóre części, których za cholerę nie da się skopiować bez prucia produktu wejściowego. Pod papier podłożyłem więc stary sweter, na papier spodnie i dalej szpilką kłuć raz przy razie.


Wyszło coś takiego:


W końcu narysowałem całość:


Powycinałem:



I na materię, którą trzeba było uprasować, bo się trochę pogniotła:



I w takim stanie zastał mnie wieczór wtorkowy:


A dzisiaj wieczorem zabrałem się za końcowe szycie. Detale kieszeni:









I kieszeń wykończona tym samym ściegiem, który zastosowałem w poprzednich spodniach. Mnie się podoba. Na koniec trzasnę jeszcze nity, będzie wyglądało porządnie:


Stan mam taki, że przód i tył gotowe, należy je tylko połączyć i tyle. A może aż tyle. Mam w każdym razie zamiar zakończyć te spodnie do piątku.

I tym to optymistycznym akcentem... Dobrej nocy!