W grudniu, Bartek, mistrz
jeszcze (lojalnie uprzedzam) niedościgły, ogłosił
Rozdawajkę. Zgłosiłem się i, jak pewnie widzieliście, trochę napisałem o sobie.
Już pierwszego stycznia pojawiły się
wyniki:
Stałem się zatem właścicielem,
pardon le mot, zajebistej zakładki:
Zakładka przydała sie do bardzo adekwatnej lektury.
W międzyczasie zamówiłem sobie dwie materie. Jedna to cienkie płócienko na letnie spodnie (białe w grantowe prążki) a druga to grubsza bawełna w kolorze brudnym-szarym, również prążkowana:
W sklepie była promocja i granatowa bawełniana podszewka była po kilka złotych, więc też sobie kupiłem.
A dalej to już szybko, fastryga pseudo-overlokiem:
oraz:
A także pełne pranie w pięćdziesięciu stopniach, wraz z prasowaniem.
Materie okazały się być bardzo wytrzymałe i prawie wcale się nie zbiegły. Na szerokość po centymetrze, na długości po około dwa (kupony mają po dwa metry długości). Nie jest źle.
Następnie postanowiłem skrócić sobie męki i znaleźć gotowy wykrój. Okazało się, że kobitkom o wiele łatwiej i im łatwo znaleźć tysiące różnych sztuk garderoby, spodnie męskie prawie nie istnieją (przynajmniej w dziedzinie wykrojów). Albo garniturowe albo jakieś hipsterskie wynalazki z krokiem w kolanach.
Już się witałem z gąską, bo okazało się, że
Papavero has it! Niestety nie do końca, bo mojego rozmiaru brak. Ale od czego kreatywność. Postanowiłem sobie i z tym poradzić dokonując poprawek w trakcie.
Więc drukowanie i sklejanie:
Wycinanie:
Układanie:
i krojenie:
Nie jestem zadowolony z jakości zdjęć, bo w rzeczywistości ta materia jest znacznie mniej brzydka. Generalnie spodziewałem się większych problemów, ale poszło całkiem nieźle.
Niestety, to było ostatni niesprawdzony wykrój, który przyjąłem w ciemno. Po dokonaniu pomiarów, doszedłem do wniosku, że spodnie z niego uszyte zapinałyby się mnie dziesięć centymetrów nad pępkiem, więc musiałem dokonać niezbędnych zmian. Również szerokość nogawek była zbyt duża, a tylne kieszenie były jakieś nie-takie. Słowo daję, że umiem posługiwać się centymeterem i wybrać właściwy rozmiar z tabeli, ale czy to jest takie trudne stworzyć jakieś wykroje, które nie będą tylko na facetów z dupą jak szafa i na słoniowych nogach?
Zmian dokonywałem dosyć długo, bo to nie takie łatwe pobierać z siebie wymiary, będąc spętanym materią, z której na każdym kroku jeżą się szpilki.
A propos kroku - to najtrudniejszy, jak na razie szczegół i po trzech próbach fastrygowania i dwukrotnym pruciu ciągle nie jestem zadowolony.
Do tego, dla ułatwienia, postanowiłem zrobić rozporek na guziki. Niestety jeszcze muszę poćwiczyć obrabianie dziurek w czterech krokach. Tutaj zdobiłem sobie jedną próbę na jakimś ścinku i od razu zacząłem robić dziurki właściwe. To był błąd.
Bardzo Ważna Osoba zasugerowała, żeby użyć kontrastowej
nici i aby wykorzystać jakiś ozdobny ścieg, stanęło więc na energicznie różowej nici i dostało się wlotom kieszeni:
Kieszeniom tylnym też się dostało:
Ostatnie ściegi:
Wszystko elegancko objechałem elastycznym jak się okazało, pseudo-overlokiem.
W zasadzie wyszło całkiem równo i jestem prawie całkiem zadowolony. Sporo nerwów kosztowały mnie poprawki i obmyślanie sposobów na ogarnięcie całości.
Wyrób prawie gotowy, w towarzystwie mojej nowej zakładki (jeszcze raz dziękuję):
Teraz tylko zmienię szlufki na nowy model oraz zmienię worki w kieszeniach, bo nie bardzo mi pasują, poprawię niedoróbki w okolicy guzika głównego i będzie można sfotografować ten wyrób na żywym modelu.
Podumowanie - nie zrobię już kolejnego błędu i następne spodnie zrobię z wykroju odrysowanego z takiego modelu, jaki ma dobre proporcje i wymiary. Części widoczne po zdjęciu spodni będą uczciwie obszyte jakąś fajną podszewką. Oraz będę jeszcze dokładniejszy, bo w detalach, a szczególnie w szlufkach nie popisałem się.